Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Chciała odchodzić, jakaś myśl przesunęła się jéj po głowie, zdarła piérwszą kartkę, wzięła jeszcze dwa rulony i napisała — Wzięłam dukatów 250. Odeszła znowu, znowu wróciła, zdarła kartkę i wzięła jeszcze jeden rulonik; widok tylu pieniędzy razem, zmniejszał w jéj oczach, cenę tego co brała. Uwinąwszy skarb swój w róg chustki, zamknęła biórko, żegnając westchnieniem i spójrzeniem, nieużytecznie leżące w niém złoto, i poszła odnieść klucz mężowi.
— A co lubciu, spytał, czyś dużo wzięła — jak wiele?
— Bardzo mało! odpowiedziała Julja chłodno.
— No, a ileż tam przecie?
— Tylko sześć ruloników, to powinno by wystarczyć. Zresztą jeśli mi zabraknie, napiszę do ciebie.
Półkownik zmarszczył się trochę, nie powiedział nic jednak. Wstał potém i zaczął w milczeniu przechodzić się po pokoju.
Po chwilce usiadł i z cicha się odezwał.
— Tylko Jéjmość —
— Znowu Jéjmość? —
— Tylko pani, poprawił się Półkownik, nie bardzo jednak szastaj pieniędzmi —