Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siu, odwieść do do szkół, albo oddać na pensją.
— Ten rok mógłby jeszcze zostać w domu, odpowiedziała Matylda, z wyraźném nieukontentowaniem. Jeszcze tak młody! Ty sam wiesz, że niéma nic gorszego, jak dzieci zbyt wcześnie do miasta oddawać, nauki tam prawdziwéj mało, a swawoli wiele.
— Możnaby dla niego wprawdzie przyjąć nauczyciela domowego, ale i dla tego muszę sam jechać.
— Jeśli już tę podróż za konieczną uważasz, mogłabym ci towarzyszyć — mam drobne interessa.
— Co ci się dzieje! zakrzyknął niecierpliwie Adolf, w téj porze jechać, tobie, z tak słabem zdrowiem. Karéta twoja zepsuta!
— Pojechalibyśmy większym koczem —
— Zmiłuj się, jakże ty możesz myśléć o tém nawet, musiałabyś odchorować! Jesień tak szkaradna, powietrze niezdrowe, noclegi niewygodne, znużenie samo!
— Ja dość jestem przyzwyczajona do powietrza; dobrzeby przy téj okoliczności porobić sprawunki, naprzód szlafroków, sukni potrzebuję —