Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A dobrze, niech tam robi porządek, rzekł Prezes; kto ma wioski, ma troski, przy dużym majątku, duże i kłopoty — Gospodarstwo, interesa, a to jeszcze nowicjusz! No — czemuż panowie nie siadają?
Dwaj zagadnieni wcale nie myśleli w téj chwili o siedzeniu, posłyszawszy o majątku Adolfa spójrzeli ciekawie po sobie, i Pan Alexy z miną powątpiéwania zapytał Prezesa.
— Alboż, mości dobrodzieju, spadło co na Pana Adolfa?
— Juściż spodziéwam się, jak zwyczajnie po ojcu na syna!
— A! cóż się stało z półkownikiem?
— Pojechał z kwitkiem do domu; nie w swoje nieborak wdał się rzeczy.
— Jak to, jak to! zawołali wszyscy z podziwieniem przysuwając się do Prezesa.
— Cóż dziwnego? rzecz najprościejsza jak tylko być może. Mnie się zdaje, że o tém wątpić nawet nie wypadało. Znaleźliśmy po starym wszystko w porządku i są Mosanie dowody, że kłamstwo pletli i bajki, ci co gadali, iż ślubu nie brali, a dzieci takie dobre jak czyje-