Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kich słodyczy kawalerskiego życia, to jest ciągnienia pończu, wina i porteru, szachrowania na konie, zabawiania się w piekarni i praczkarni z ładnémi poddankami swojemi, które nie były bardzo od tego; odgrzéwania się przy tłustéj z towarzyszami rozmowie, bogatéj w anegdoty rubaszne, koncepta grube i żarty przynajmniéj po setny raz w coraz odmiennym podawane sosie; nakoniec zalecania się zawsze pannom, które wyobrażał sobie zakochane w sobie i polujące na mężów. — Rekapitulujmy przybyłych; było czworo, panna wysoka, imieniem Julja (nieszczęsne imie; wiécie dla czego, z historij Rzymskiéj) panna niższa imieniem Rózia (imie niewinne i parafjańskie), panicz wysoki nazwany Djonizym i mniéjszy imieniem Alexy.
Matylda jakeśmy wyżéj rzekli prosiła na herbatę, wszyscy naprzód zakrzyknęli że pili, potém powoli cofać się zaczęli, ktoś jeden szepnął że napiłby się bo go głowa boli, ktoś drugi potwierdził, wreście pan Alexy dowcipno-poufale wydał z sekretu, że w istocie nie pili herbaty. Podano ją.
Panny usiadły na ławkach, kawalerowie oparli się pour se donner un maintien o kolumny ganku. Adolf stał trochę opodal.