Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

grzebie, rozmawiających na smętarzu, wracających z polowania.
Pan Djonizy brat tych panien, był wysoki, brunet, cały zarosły wąsami i bakembardami. Pan Alexy suchy, mały, drobny, świegotliwy, sąsiad ich, posiadacz niezłego folwareczku, kawaler i aspirant do któréjś z dwóch. Do któréj zaś w szczególności, tego i sam nie wiedział, gdyż jak powiadał, nie mógł się zdecydować, czy się żenić z słuszniéjszą od siebie, czy równą sobie? Walka z sobą i nie rozwiązana wątpliwość, wstrzymywały go jedynie od odświadczenia się przez lat kilka. Był to bowiem człowiek głęboko myślący; mocno o sobie zarozumiały, ciągle przez nos mówiący; a skutkiem zapewne namysłów i dumań walących się co dnia, nigdy nie zdecydowanny. Choćby jak najdłużéj, nad czém się zastanawiał, nigdy mu jeszcze nie było tego dosyć; dziś kończył postanowieniem, jutro poczynał dzień inném, pozajutro nie wiedział co począć z sobą. Tak minęła mu prawie młodość, zbliżał się bowiem, do trzydziestu kilku, a brak decyzij w innych ważniejszych rzeczach, nagradzał sobie mocném i niezmienném postanowieniem używania wszel-