Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wieszonego na ręku. — Przepraszamy, przerwaliśmy rozmowę.
— Taki bo ładny wieczór, ozwała się druga młodsza z uśmiechem oprawnym w różane usta, z figlarném wejrzeniem, zwykłém u drobnego wzrostu brunetek. Tak ładny wieczór i od nas do Sosnowa tak blizko, żeśmy nie mogły usiedzieć w domu i przyszłyśmy aż tu spacerem z bratem i panem Alexym. Papy nie mogłyśmy się doczekać, jak pojechał do Półkownika, na otwarcie testa —
Zobaczyła Adolfa i nagle umilkła, przypomniawszy sobie, że mogła go mimowolnie dotknąć wspominając o tém. Dowiodła jednak połową tylko wymówionego wyrazu swego trzpiotostwa i roztargnienia.
— Pewno państwo jeszcze herbaty nie pili, ozwała się Matylda chcąc przerwać i w inną stronę nakręcić rozmowę, odbywszy ceremonjalne dygi i całusy.
— Owszem, owszem, wyszliśmy po herbacie! odezwali się wszyscy chórem, mężczyźni i kobiéty.
Ale, nic jeszcze nie powiedzieliśmy o mężczyznach. Widział już ich raz czytelnik na po-