Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

panie Piórcewicz? hm! O! ja znam prawo, jak moją kieszeń. Wyuczyły mnie processa.
Pan Piórcewicz czytał daléj.
— „Po śmierci zaś jéj synom moim”
— A kiedy on nie miał synów, przerwał znowu Półkownik — to są.
Nikt niechciał słuchać, fajka z ust mu wypadła, notarjusz czytał daléj.
— „Synom moim, cały pozostały majątek oddaję do równego podziału.”
— Co ty czytasz? słuchaj no! krzyknął Półkownik zaczerwieniony. To być niemoże! Jakich synów? to są —
— Czytam co napisano, odpowiedział urzędnik uciérając nos flegmatycznie i chustkę pstrokatą zwijając starannie w kształcie naleśnika, potém można będzie zweryfikować. Czytał daléj.
— „Opiekę nad młodszym polecam matce i starszemu bratu, do lat prawem przepisanych. Jeśliby zaś, czego Boże uchowaj, zeszła matka zostawując go małoletnim, polecam go Adolfowi — ”
— Co to jest? zawołał znowu nie mogąc się utrzymać Półkownik, to ja i nie opiekun! fe! A mnież który folwark zapisał? On się musiał upamiętać, tam musi być kodycyll?