Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
71

missarza, Sędzia niby w pół żartem zaczął rozmowę zdaleka.
— E! WPan bo, panie Mateuszu, rzekł zwracając się do niego, powinienbyś już kończyć swoje konkury, mielibyśmy weselisko!
— Samo z siebie! odpowiedział Bałabanowicz susząc kieliszek, mielibyśmy weselisko!
— Wszakże wątpić nie można, dodał Sędzia, że Pani Podkomorzyna nie odmówi ręki siostrzenicy P. Mateuszowi?
— Samo z siebie, rzekł znowu stary.
— Już kiedy P. Bałabanowicz tak mówi, to możesz być swego pewny, Sędzia dodał, no a kiedyż zrękowiny?
— Tak to Państwu o tém mówić, odpowiedział Pan Mateusz udając powagę i zamyślenie, ale potrzeba abym wprzód był pewien, że nie będę miał wstydu.
— Już kiedy ci Pan Bałabanowicz ręczy! rzekł Sędzia — to wyszlij tylko mnie z oświadczeniem, potém sam plackiem do nóg, będą zaręczyny, a daléj daléj po Nowym Roku wesele!
— O! jakżebym był szczęśliwy! krzyknął Mateusz, ja co tyle mam szacunku dla tego do-