Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

wanie, spoglądała na gotujące się jéj zamęzcie. Nie wiedząc o połowie nawet chytrych zabiegów Mateusza i Sędziego, z ich oczu, z ich szeptów, z miny, domyślała się otaczającego ją spisku. Oni zaś obaj, tak byli pewni, że Anna musi być posłuszną Ciotce, że się nawet nie starali pozyskać jéj względów i traktowali ją jak konia, któregoby kupiec u pana targował.
W takich to okolicznościach zeszła prawie cała zima i miało się ku wiośnie, gdy w skutek narady Sędziego z P. Mateuszem, wypadło ażeby dobijać i kończyć. Tu naturalnie pomyślili, że należało znowu przez Bałabanowicza dowiedzieć się ze szczegółami o posagu i pogadać o interessach, a przez niego natchnąć panią Dorotę wzlędem uczynić się mającego wydziału z majątku dla siostrzenicy.
Znowu tedy Sędzia pojechał do possessyjki Pana Bałabanowicza i pod pozorem rady jakiejś dla chorego konia, zawiozł go do Brzozówki do Pana Mateusza. Tu już poufaléj do niego przystąpili, nie skąpiąc ponczu i obietnic, ażeby nie wydać się ze swoją myślą, zaczęto naprzód od koni, o których prawie cały wieczór była mowa. Dopiero podpoiwszy Pana Kom-