Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
27

wiadam Aspannie żebyś mi zaraz tych łzów przestała. Bardzo dobrze płakać po rodzicach, ale w miarę, Aspanna masz we mnie większą Dobrodziejkę, oni Aspannie nic nie zostawili, i gdyby nie ja, tobyś teraz kawałka chleba nie miała! Idź Aspanna pobiegaj z pieskami!
Ilekroć ją zobaczyła we łzach, tyle razy niemiłosiernie gderała Pani Dorota, lub pocieszała ją w taki sposób, który tylko większy jeszcze żal mógł wzbudzić. Takie było życie Anny, a zważywszy jéj przeszłość, musiało się wydawać przywykłéj do macierzyńskiéj czułości, do swobody, okropną męczarnią. Lecz kiedy Bóg daje komu przeznaczenie cierpienia, daje mu także siły, i w téj słabowitéj, delikatnéj dziewczynce, był zapas wytrzymałości i cierpliwości nieprzebrany. Trudno jednak było przywyknąć tak do życia przy Pani Dorocie, aby ono smakować mogło; żadna niewola nie trapi gorzéj nad niewolą duszy, przykucie do osoby zupełnie odrębnego charakteru, musi bydź nawet w piekle największą karą. Wystawcie sobie, że waszéj duszy, waszemu sercu, odebrano wszelką władzę, a zostawiono uczucie, że niewolno wam płakać ani radować się bez pozwolenia, ani stą-