Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
26

Wyjeżdżał drugi, to znowu inne następowały zarzuty.
— A toż jeszcze tego, Boże odpuść, brakowało! jakiś młokos, co nie ma wąsów jeszcze, słabowite to, chuderlawe jakieś! Pewnie w suchotach! I cóż on ma? mizernych kilkanaście chałup! Albo i to! albo i to! Żebym ja za niego moję Anusię wydała!! Żolka pójdźże ty precz, a nie zaglądaj tam!
Poczciwa Ciotka każdego tak błogosławiła na drogę, i każdy raz drugi pokazawszy się, zrażony bywać przestawał. Annie było to prawie jedno, nie spodziewała się ona szczęścia — i nie wzdychała za niczém, bo miała przeczucie, że los jéj się nie poprawi odmianą.
Wśród tych starań o Annę, odebrała ona smutną wiadomość o śmierci rodziców, po których Ciotka prawie jéj nawet płakać zabroniła; została więc sama jedna w świecie! skazana aby jéj nikt nigdy nie zrozumiał, aby jéj nikt nigdy nie pocieszył. W milczeniu zalewała się gorzkiemi łzami, i kryć się jeszcze z niemi musiała, bo niemiłosierna Pani Dorota gderała nieustannie.
— A dośćże tego Mościa Panno, kiedy po-