Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
28

pić kroku, ani pomyślić chwilę. Któżby nie wolał wszystko, co bydź może najcięższego, nad te piekielne męczarnie, nad ten wieczny los cienia chodzącego za ciałem mimowoli? A jednak Anna znosiła to bohatérsko, tłumiła nawet w sobie żal przeszłości, i mimo męki, jakiéj doznawała od Ciotki, kochała ją! W tém anielskiém sercu było tłumaczenie jéj postępowania, wymawiała ją sama przed sobą, nałogiem, charakterem, przywyknieniem, czyniła ją nieodpowiednią za to, co od niej doznawała.
Anna w ciągu życia wiele słyszała, czytała, domyślała się o miłości. Póki jeszcze miała przyjaciółki, (tę niezbędną potrzebę młodych dziewcząt) nieraz odbierała od nich zwierzenia poufałe chwilowych tych dziecinnych a tak słodkich miłości, które się kończą pospolicie na zamianie kwiatka i tysiącach westchnień. Są to prześliczne przywiązania, niewinne i różowe, które tyle rodzą marzeń, tyle nadziei, tyle najprawdziwszych zamków na lodzie! Lecz sama nigdy nie kochała! Czuła ona, że kochaćby mogła, odzywała się w niéj potrzeba miłości, ale nie było kochanka. I to więc biedna Anna policzyła na karb swego przeznaczenia, myśląc