Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
151




XII.

Nazajutrz wieczorem Jan siedzący w ganku ujrzał w lipowéj ulicy bryczkę Pana Bałabanowicza, którą poznał po szpakowatych koniach i podniósł się z radości na ławce, a potém usiadł znowu i zażył tabaki, mówiąc do siebie.
— No! chwała Bogu jedzie!
Już bryczka minęła bramę i zatoczyła się przed pałac, a Jan zwykle pokorny, nawet z ławki nie wstał na przyjęcie pana.
— Cóż to? zawołał wysiadając trochę napiły Bałabanowicz, czemu hultaju nie wstaniesz kiedy widzisz że przyjeżdżam? słyszysz?
— Któż to taki Waćpan jesteś, że takim tonem mówisz?