Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łem ci mu na na stoliku tabakierkę złotą ze trzystu dukatami, którą widział i uśmiechnął się do niéj trafnie, i na jéj rekomendacyę więcéj rachuję, niż na jego serce. Jezu najsłodszy, nie bierz tego na prawdę, zobaczysz, jak cię oni tu wodzić będą, aż cię wątroba zaboli. A teraz do domu! do domu! do domu, do penatów i barszczu i bywaj zdrów i niech ci Bóg szczęści.