Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dności dla ukochanego Herkulesa, ministrowie oddawali małżonki, panowie ofiarowali córki, dowódzcy armii przybierali obowiązki pośredników, poważne panie nosiły listy, gorszono się niezmiernie, gdy niewczesna cnota śmiała się odezwać z pedancką surowością.
A ponieważ trafiało się, że pastorowie z kazalnicy zbyt bezwzględnie karcili zepsucie, król sam wydał rozkaz, ażeby granicy przyzwoitości przekraczać nie śmieli.
Wszystko, co otaczało dwór, musiało się poddać jego obyczajowi i przyjętym formom, które z człowieka czyniły posłuszną zabawkę. Lecz dodać potrzeba, że tym, którzy się poświęcili na usługi pana, sowicie się one wypłacały. Cały kraj żył, pracował, cierpiał dlatego, aby rozrywkom dostarczyć grosza, marnotrawstwo dochodziło rozmiarów bajecznych, rozrzutność nie znała miary, fortuny ulubieńców wzrastały kolosalnie. Nigdzie i nigdy może nie przelało się tyle złota dla tak wietrznych i płochych celów, kosztem najuboższych klass ludności.
Ocalenia od łupieztwa i ssania trzeba było szukać na dworze tylko i przy tych rynnach, któremi płynęły miliony, wczoraj z trudem wydobyte, dziś po pijanemu rozsypane.
Ale żadna też ze stolic niemieckich w tym czasie tak błyszcząco, pięknie, wspaniale i pańsko nie wyglądała, jak Drezno; a pałace Flemingów, Hoymów, Vitztumów, rywalizowały z królewskiemi rezyden-