Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pełnie: a gdy przyszło do protokołu, stanął prawie drżący.
Oświadczył, iż się zowie Jan Fryderyk Busse, że ma swój dom własny piętrowy w Schandau, nad Elbą, że się do niego zgłosił graf polski, mający żonę chorą na umyśle, aby ją na mieszkanie przyjął, gdyż lekarze nakazali jéj wiejskie powietrze. Że owa pani płakiwała po całych dniach, siadywała w oknie, kilka razy próbowała uciekać, że ją musieli nieustannie pilnować i nie spuszczać z oka. Że późniéj on, Jan Fryderyk Busse, był zmuszony na jarmark się oddalić do Pirny i zostawił syna i żonę na dozorze przy téj pani, a ona korzystając z ospalstwa ich, wymknąć się i zbiedz potrafiła. Dopiéro trzeciego dnia Busse wróciwszy, o tém nieszczęściu się dowiedział i przybył co najśpieszniéj uwiadomić, dodając, iż mocne miał posądzenie na nieprzyjaznego sobie sąsiada, Christiana Eberharda Stolz, iż ten przez złość do ucieczki dopomógł, gdyż obca kobieta nigdyby się na nią sama i nieposiłkowana nie ważyła.
Raz rozgadanego Jana Fryderyka Busse, w zeznaniach już powstrzymać było trudno, choć protokólista nie naglił. Mówił wiec jeszcze, iż powróciwszy z Pirny, z któréj był wycieczkę robił do Weinsteinu, dla kupna owsa, śledził natychmiast, kędy i jak ujśé mogła obłąkana niewiasta, ale innego śladu nie było, oprócz nad Elbą znalezionéj chustki, z któréj ludzie wnosili, że w przystępie obłąkania, utopić się mogła.