Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

księżny Holstein-Beck pamięć biednego Wereszczaki. Nie wiedziała już zresztą jak chodzić około tego.
Maleńki człowieczek (chociaż olbrzymiego wzrostu), Sulzer tymczasem gorąco się interesem zajmował, ale na swój sposób, zwolna, ostrożnie, z namysłem i rozwagą...
Magda wysłana na zwiady, razem z Hozlerową, doszły różnemi drogami do niezupełnie poprawnie, ale jako tako spisanych nazwisk. Zdobycz ta, niełatwa, z talentem prawdziwie niewieścim do zręcznego szpiegowania, uzyskaną została. Suzler dobrawszy sobie jurystę za sekretarza, zredagował notę o całéj sprawie, niezupełnie dokładną, ale na prawdziwych danych opartą. Winowajca, rotmistrz Wit, pozostał w miejscu, ośmielony tém, że mu się swoich prześladowców do Königsteinu zasadzić udało, żonę zaś odebrawszy od Holzerowéj, pod troskliwszym jeszcze dozorem w okolicach Drezna umieścił, tak, że miejsca pobytu niepodobna się było dowiedziéć...
Sulzer szedł sobie powoli, obiecując, że gdy wszystkiego podochodzi, naówczas choćby do króla samego się uda...
Niespodzianie wcale znalazł w téj sprawie pomocnika, choć nie rychło...
Kasztelan Niemira wrócił był z niczém do domu, zdawszy swój interes na Wereszczakę, ale przybywszy na barszcz i bigos do żony, bardzo był źle i su-