Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
VIII. Na Saskim bruku.

Pani Magda Suzlerowa niezmiernie była losem nieszczęśliwéj kobiety zajętą. Nazajutrz nie wypadało jéj iść znowu do Liny Holzer, aby nie obudzić podejrzenia, powstrzymała się więc do trzeciego dnia, ale rano pobiegła.
Zapukała na pierwsze piętro, raz i drugi i trzeci, nie odpowiedział jéj nikt. Z drugiego po schodach zbiegała właśnie z książkami pod ręką Liza.
— A gdzie matka? — zapytała Suzlerowa.
— Mieszka na drugiém piętrze.
— Ale siadywała na pierwszém?
— Tak, tylko teraz tu nie ma nikogo, rzekła wzdychając dziewczynka.
— Jakto? a ta pani?
— Niech no jéjmość pójdzie do matki, to tam się wszystkiego dowié, jéj tu już u nas nie ma.
— Nie ma! — ze wzruszeniem łamiąc ręce, odezwała się kobieta, — a cóż się stało?
Dziewczę nie słuchając, już biegło w dół schoda-