Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 1.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XII. Spowiedź.

— Gdzież jest chory? gdzie raniony?
Piotr zbliżył się zwolna, pocałował starca w rękę i głosem, który się starał uczynić spokojnym, począł:
— Ojcze mój, oto masz przed sobą skazanego na śmierć człowieka. Przyniosłeś Boga z sobą, najprzód mi dozwól, bym na to Ciało i krew Pańską tu przytomne, na krzyż, na ewangelię złożył przed tobą przysięgę, iż to, co ci powiem, jest prawdą świętą, jak na spowiedzi wyznaną.
Staruszek pomieszany, zdziwiony, instynktowo przysunął naczynie święte ku sobie i wlepił oczy w mówiącego z przestrachem niewysłowionym.
— Cóż to jest? co się dzieje ze mną? gdzie mnie zawiedziono? co to ma znaczyć?
Piotr przyklęknął przed nim, ręce jego całując.
— Posłuchaj, mój ojcze, w niewielu słowach powiem ci straszne dzieje rodziny naszéj, jakicheś pewnie w ciągu długiego nie słyszał życia. Jesteśmy bratankowie rodzeni, mówił Piotr, klęcząc ciągle