Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 1.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
VIII. Tragedye domowe.

Dla duszy Wita, raz poruszonéj niepokojem, chwili już wypoczynku nie było. Bił się nieustannie z tą myślą, że zmarły mógł powstać z grobu; nie był pewnym, a trwożył się niepomiernie. Ucieczka Panasa, szabla Piotrowa, (którą on istotnym znowu cudem w Jassach odzyskał), widzenie owo Antka w karczmie, o którém mu doniesiono, kazały się miéć na baczności. List wojewodzinéj, który wywołał trudny do utajenia wyraz radości na twarz Maryi, obudzał w nim posądzenie, że ona téż może o czémś wiedziała. Chwilami myślał się zabić lub uciekać, to znów dzika natura pragnąca walki, pchała go na wyszukiwanie środków obrony rozpaczliwéj. Najdziwniejsze plany przesuwały mu się przez głowę, nie spał po nocach, po całych dniach chodził i snuł się do koła dworu z ponuremi dumami, stawał u łóżka Weldera, to znów uciekał od niego. Świadek ten i współdziałacz teraz go więcéj niż kiedy przestraszał, bo mógł wydać z trwogi na mękach.
Wprawdzie nazajutrz już gorączka chorego uśmie-