Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

posłużył pomimo obawy i wstrętu, jaki początkowo wzbudzała; chorążyna już przebaczała wiele użalając się nad jej nieszczęściami, chorąży nie odzywał się przeciw niej wcale, pan Aleksander poddał się urokowi zapominając na wszystko, i przy rodzicach tylko nie wydając z uczuciem, sam na sam marząc i szalejąc, jakby miał lat dwadzieścia. Pomimo zręczności z jaką co chciała kryła, a na jaw wyprowadzała to tylko, co jej było potrzeba, pani Bulska zaraz w pierwszych dniach z tak widocznem zajęciem zbliżyła się do Bronicza, że to wszystkich uderzyć musiało, a jego oburzyło tylko.
Urok bowiem cały prysł teraz i rozwiał się w jego oczach; sercem był w Romaszówce, do której nie jechał tylko przez wzgląd na chorążych, a piękna pani wydała mu się poczwarną istotą, bo ani jej zalotności bez celu, ani tego niepokoju, który wiodła za sobą, pojąć nie umiał.
Zbliżenie się do Leona, po którym łatwo było poznać, co go do tego stanu przywiodło, do reszty oburzyło Bronicza i dusza się w nim wzdrygnęła na myśl, że ta istota potrzebowała pożerać i zabijać, aby żyć, siać śmierć w koło siebie, aby nudy rozerwać.
I gdy pan Aleksander marzył topiąc się w głębinach jej wejrzenia, Jan śmiało mierzył ją okiem, wyzywał prawie szydersko i stawał do tego boju z przekonaniem, że zwycięży. Od razu to zaczepne jego stanowisko postrzegła pani Bulska, i podwoiła starań, aby nieprzyjaciela rozbroić.
Tam gdzie inni padli, na pozór silniejsi daleko, Jan, prosty chłopak, ale szczerego i prawego serca, uzbrojony swojem przywiązaniem do Kostusi, i zgrozą jaką w nim wzbudzała pani hrabina, jak Dawid porywał się mężnem sercem przeciw Goliatowi.
Widząc ją uśmiechającą się do pana Aleksandra i szczepiącą niepokój w jego duszy, z zimną litością obchodzącą się z Leonem, w ostatku widocznie pragnącą i tego rzucić o ziemię, młody chłopak uczuł taką wzgardę, taką dumę i niepohamowaną nienawiść ku