Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ani z sukni ani z serca nie zrzucił żałoby, powitali go z wdzięcznością, ze łzami — a gdy im powiedział, że chce z nimi pozostać, uściskiem dłoni dali mu poznać, że cenili ofiarę, którą dla nich czynił. I Leon stał się odtąd drugiem domu dziecięciem, synem prawie dla chorążynej, dla której się ochotnie poświęcił, większą część dnia przesiadując przy staruszce, to jej czytając, to zabawiając opowiadaniem, to rozerwać i ożywić starając się wspomnieniami lat przeszłych. Nie zrażał się wcale tem, że mu się czasem, przy najlepszych chęciach, nie bardzo udawało, bo staruszka słuchała go uśmiechając się na pozór bardzo uważnie, ale z jej pytań wnosić było można, że nieraz pogrążona w sobie, nie wiedziała o czem mówił. Naówczas Leon odchodził na palcach po cichu i wracał po chwili, czatując kiedy się jej wejrzenie rozjaśni i usta uśmiechem rozpromienią.
Na wieczory zbierali się, on, kanonik, Doroszeńko, wszyscy żywi jeszcze, jak dawniej do salonu, do koła krągłego stołu; czytano, rozmawiano, uśmiechano się czasem jeszcze, ale każdy przychodził tęskny i smutny odchodził, i dziewiąta godzina rozpraszała dwór staruszki. Z niepokojem i nadzieją, poglądali przyjaciele w twarz pana Aleksandra wyglądając na niej promyka światła i wesela, oczekując od czasu, co czas chyba mógł dokonać, ale chorążyc nie ożył już dla nich. Zwiędło to oblicze poczciwe, i w rok siwizna już przyprószyła głowę jeszcze młodą, a już zbolałą i na piersi zwieszoną. Codzień bardziej się stawał podobnym do ojca, milczeniem, osamotnieniem, którego potrzebował, sercem, które biło w nim tylko dla drugich, troskliwością o los otaczających go przyjaciół, dla których miał nawet uśmiech i wesele, jeśli ich potrzebowali.
Jednym z częstych gości w Borowej, był Jan Bronicz, o którym nieco zapomnieliśmy, chociaż i on we wszystkich wypadkach tyczących Jamuntów miał udział serdeczny i czynnie się krzątał posługując dobroczyńcom swoim. Umierając chorąży nie zapomniał o nim, wskazał synowi, aby Broniczom oddać Kryłów dziedzi-