Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie chcę być sędzią... — odparł chorąży — Bóg niech wyrokuje, mówię ci, czyń co On natchnie, a oto masz rękę moją, która ci błogosławi, dziś i zawsze... bo serce twoje czyste... i starości naszej byłeś pociechą i błogosławieństwem!
— Ojcze! słowo jeszcze...
— Mów, Olesiu, mów szczerze... ty wiesz, że wszystko uczynim dla ciebie...
— Raczcie uczynić jedno tylko, sami do niej przemówcie, i proście jej za mną, ona nie chce być moją!
— Nie chce? — spytał niedowierzająco stary.
— Z najszlachetniejszych pobudek... napróżnom ją błagał i prosił — czuje się niegodną zająć miejsce w kole naszej rodziny... jedno tylko poważne słowo wasze, mogłoby ją pokonać.
Starzec westchnął.
— Powiemy te słowa... a! daj tylko Boże dla szczęścia twojego, idź do matki... Czas nam pocieszyć się, widząc cię uspokojonym i szczęśliwym...
Wzruszony wyszedł od ojca pan Aleksander, a stary chorąży zaraz pu rozmowie tej, przy klęczniku swoim padł na kolana i długo płacząc się modlił...
Chorążyna co godzina oczekiwała i przeczuwała przybycia Olesia, i gdy z oczyma zaczerwienionemi, przejęty jeszcze rozmową z ojcem, zbliżył się do niej, jak stary, powitała go długim, serdecznym uściskiem.
— Wracam od ojca — rzekł chorążyc... — i do ciebie przychodzę z tą samą prośbą co do niego — pobłogosławcie!
Staruszka złożyła ręce jak do modlitwy, skłoniła głowę powoli, przymknęła oczy.
— Stań się wola Twoja! — szepnęła po cichu — i uśmiechem rozjaśniła twarz zmarszczoną.
— Patrzym, modlim się, kochany Olesiu — dodała — serce się lęka... ale rodzice nie staną ci na drodze nigdy... Znasz nas i wiesz, że życie nasze innego celu nad szczęście twoje nie miało, żeś ty dla nas wszystkiem... Jesteś wolny...
— Ale jeżeli wola wasza nie przychyli się do mojej,