Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i nadzieją... na nim oparło się wszystko, od niego zależeć miała przyszłość. Nie mogąc się podzielić na dwa odległe gospodarstwa, wydzierżawił cząstkę swoją tutejszą, i zabrał resztę rodziny do Kryłowa, który mu osmutniał teraz doznanem sieroctwem. Tak pragnął w nim widzieć ojca spoczywającego w ganku, dającego rady i rozkazy, cieszącego się pomyślnością, oddychającego po pracy długiej... i uśmiechającego się do syna... marzenia te piasek przysypał mogilny.
Na progu nowego mieszkania, które się im do zbytku pańskiem wydało po dworku dawniejszym, a raczej chatce na pół w ziemię wsunionej — nikt nie powitał przybywających, prócz Iwasia i starej Pałaszki; ale poczciwe ludziska, choć obcy, potrafili pojąć smutek, z jakim się Jan przywlókł sierotą, i w pełnej uczucia troskliwości zaprzątnęli się około niego, starej jejmości i panienki...
Zrazu rozpłakawszy się stara pani Broniczowa nie spojrzała nawet na nic; ale powoli nawyknienie do pracy, boleść która ją czyniła lekarstwem koniecznem, ożywiły staruszkę, troskliwą o przyszłość syna... płakali wieczorami, wspominali ojca, odgadywali jakby się tu był cieszył, coby się mu jak zdawać mogło, a we dnie i Broniczowa i Andzia rozpoczęły już na gospodarstwie nowem, to życie trudu nieustającego, które Bóg dobrotliwą ręką wydzielił ubogim, iżby brzemienia swojego nie czuli.
Jan wśród żałości i zajęć nowych, już był prawie zapomniał o starym Bundrysie i sercu jego dla siebie, a choć mu czasem na myśl przyszła piękna twarzyczka panny Konstancji, spojrzenie na matkę i siostrę, wspomnienie swojego stanu wprędce z marzeń rozbudzało... Nie zdało mu się spieszyć do sędziego, gdy w parę dni po powrocie, jednego razu po obiedzie, ujrzał go niespodzianie pieszo o kiju zbliżającego się do ganku i po cichu, ostrożnie, rozpytującego o coś u Iwasia.
Jan naturalnie wybiegł na spotkanie życzliwego sąsiada, który słowa nie mówiąc zrazu, w milczeniu go uściskał.