Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bić, i sam jeszcze zyskam bo będę miał pewny grosz; będziesz mi płacił z dołu, bo pieniędzy mi nie potrzeba... remanenta są... bierz i oswobodź mnie.
— Ale sumienie nie pozwala... i są i są... inne powody...
— W Kryłowie, jak się zowie, mieszkać sobie możesz jak mieszkasz, słuchaj tylko; Romaszówka tuż, Horkowicze pod nosem, dojedziesz łatwo... zresztą powodów do odmówienia mi nie masz, bo ja ci łaski żadnej nie robię, bierzesz kłopot na szyję...
Jan sam nie wiedział już co powiedzieć,
— No! no! ne howory, ne howory! kładnąc palec na ustach — rzekł sędzia, sza — pomyśl dobrze, poradź się ludzi, zapytaj Jamuntów, a dopiero mi odpowiesz; ja cię tak nie chcę brać z przełaju... powoli...
— Ale choć podziękować za zaufanie i łaskę twoją, panie sędzio, niech mi będzie wolno — rzekł Jan... — Bóg mi doprawdy więcej daje, niżelim zasłużył... i mówią, że świat zły!!
— E! nie słuchaj, gałgany tak gadają, co sami się popsuli, świat był i jest jednaki, tylko trzeba wiedzieć, gdzie poczciwych ludzi szukać... A dziękować mi nie masz za co, to ja tobie winien będę, nie ty mnie... Lada komu bym tego nie powierzył, ale w tobie krew poczciwa, szlachecka... i ja ciebie znam na wylot.
I tak się po uścisku rozstali, a Jan cały rozmarzony odjechał do domu, a Iwaś nawet pomiarkował, że się coś paniczowi stać musiało w Romaszówce, bo wysiadł z bryczki i poszedł do pokoju prawie nieprzytomny, odurzony... nie pytając o nic, nie chcąc rozmawiać, konie tylko na jutro do Borowej zadysponowawszy.
— Cóż to tam w tej Romaszówce, paniczowi zrobili — rzekł kozaczek wchodząc na przeciwek do starej Pałaszki — a to tam ponoś panna jest; to nam jego zbałamucą. Wy jego znacie, szepnął powoli, rozgoworliwy, z człowiekiem po ludzku sieje-teje, popyta, pośmieje się, a to dziś jak mruk, tylko chodzi a sumuje... aby no się nie zakochał, będzie bieda, jeszcze zachoruje... Ot! gdzie djabeł nie może, to babę pośle.