Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kółku popularna i nie bez roli. Był to jeden z filarów wesołego klubu viveurów (nie mamy szczęściem wyrazu na oznaczenie tego zajęcia, które niedawno otrzymało prawo obywatelstwa i stało się niejako stanem, uwalniającym już od obierania innego) — wielki myśliwy, wielki koniarz i sportman, znawca na winach i jadle wykwintny, kobieciarz nie mniejszy i wielbiciel ochoczy teatralnych wymokłych i wysmarowanych piękności; zresztą człowiek, który grywając w karty nie przegrywał nigdy i nie mając nic pod słońcem, żył jakby kilkadziesiąt tysięcy miał co rok do wyrzucenia. Kapitan Rybacki przewodniczył bawiącej się młodzieży i ułatwiał jej pozbycie się czasu i pieniędzy. A że gdy wojskowo służył jeszcze, był adjutantem pułkowym, i do figlów zawsze niezmierną miał ochotkę, choć nie zawsze celował w doborze konceptów i mistyfikacyj, w służbie jeszcze dano mu przezwisko figiel-adjutanta, które i teraz nosił. To upodobanie w płataniu nieprzyjemnych psot i robieniu sobie żarcików ze wszystkiego, choć je znacznie wiek i doznane wypadki uśmierzyły, pozostało jednak skrycie w napojonej niem za młodu skorupce. Bez figiel-adjutanta nie obeszło się nic — kursa, zakłady, śniadania, baliki, polowanie, wesele, bal, maskarada, żywe obrazy, loterja — ochoczo brał w nich udział, choć nie swoją ale cudzą kieszenią, zawsze jednak własnym konceptem; dodawał humoru, zagrzewał, wpędzał w matnię, umiał podbijać bębenka i nigdy się zbyt surowo nad znaczeniem czynności swych nie zastanawiając, robił to co mu do głowy przyszło, o co go poproszono, czem się chciał przypodobać, kpiąc z przesadzonych delikatnostek.
Pił kapitan okrutnie, ale się nie upijał nigdy, z kobietami był nieznośnym natrętem, i nawykły do baletniczek, nie najlepszego tonu miał maniery; grał przewybornie, jeździł konno doskonale, zresztą nie zbywało mu na talentach, bo śpiewał basem nie uczono, ale z dobrą intonacją, podobno, nawet mając niejaką słabość do swego głosu, gdyż się z nim rad popisywał. Mówiono, że w wyższej nieco sferze jego postawa, ra-