Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdzie mu się niby należało; tu oni wszyscy nie raz w tłumie, bojąc się potrącić żebraka, późno przyszedłszy siadają przy drzwiach, nie dozwalając sobie robić miejsca, a chorążyna powtarza:
— Dom Boży, co my tam znaczym robaki... tyle jeden co drugi, a często najlichszy najwyżej by stać powinien.
Tak ciągle. Chorąży sam jeśli słowem nie może, to uśmiechem i twarzą ludzi ku sobie pociąga; jego smutek ma w sobie coś takiego uroczystego, wielkiego, a milczenie tyle męstwa, że nieraz dopatrzywszy łzy w jego oku chce się przed nim upaść na kolana. Wiem że ja patrzę nań jak na męczennika. Zdaje się nie nie widzi i w istocie nie dostrzega często tego co się tyczy osoby jego, ale co ludziom potrzebne pierwszy zobaczy; nawet ten ślub milczenia mimowolny przełamuje gdy sądzi że komu słowo jego potrzebne. Na modlitwie jeszcze potężnieje i niemal się przeistacza; patrząc nań przyszło mi na myśl com nieraz czytał o pobożnych i błogosławionych, że się mienili i rozjaśniali modląc, z nim właśnie dzieje się tak samo. W domu to niemal pospolity człowiek, w kościele twarz mu się wypogadza, oczy jaśnieją, wargi drżą, a często skończy się nabożeństwo, wyjdą wszyscy, on jeszcze się modli i płacze, aż mu ktoś musi przypomnieć godzinę i niepokój żony, która o zdrowie jego niezmiernie troskliwą będąc, pilnuje go jak dziecko.
Żyje jak anachoreta, dla siebie niezmiernie mało potrzebując; zbytek mu obojętny, w jego mieszkaniu prócz klęcznika, obrazów kilku i książek nie ma nic; z rzeczy powszednich, których każdy potrzebuje, do których się przywiązuje i otacza niemi, ani jednej fraszki, do którejby przywiązywał jakąś cenę. Nigdy nie połajał nikogo, nie zmarszczył się nawet, ale cały dwór na skinienie jego w ogień by poleciał, a jeśli zażąda, nie dla siebie ale dla żony i syna czegokolwiek, nie ma, nocy, przeszkód, oddalenia, wyprzedzają się wszyscy, aby go natychmiast zaspokoić. Niezmiernie hojny, rozrzutny prawie, groszem sypie i nigdy się nań nie oglą-