Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każdy dla odpustu przybył, i każdego najuprzejmiej przyjmowali chorążstwo.
Miałbym co pisać, gdybym chciał pozbierać moje wspomnienia, taka tu była rozmaitość postaci i tyle różnych ludzi, począwszy od ubogiego szlachetki na kilku chatach, do dziedzica wsi kilku. Chorążstwo są kochani i cenić ich umieją wszyscy; poznać to było łatwo po twarzach z jakiemi dawniej niewidziani przystępowali do nich. Chorążyna szczególnej od rana była zajęta przygotowaniem przyjęcia, nabożeństwem, potem kochanemi gośćmi, między którymi nie było różnicy; każdy z uśmiechem witany w progu, przyjęty był serdecznie, każdego rozpytywano o rodzinę, gospodarstwo, powodzenie, i dzień zszedł bardzo wesoło. Nawet pan chorąży dla gości trochę wyszedł z zadumy i milczenia, zmuszał się do przemówienia słów kilku i jakiegoś uśmiechu, który z podziwieniem oglądałem na bladej jego twarzy. Na cmentarzu, po summie, chorążyna od jednego do drugiego chodziła zapraszając i nie pominęła najbiedniejszego, a po staremu, jak skoro gość, każdy tu był równy, wszyscy u jednego siedli stołu, braterską gromadką. My domowi, szczególniej kapitan Zbrzeski, Doroszeńko, ja nawet, ksiądz kanonik, wyręczaliśmy gospodarzy zabawiając, sadowiąc gości naszych. Mnie ten tłum zabawiał, a nie sądzę żeby inni nie byli mu radzi. Kapitan latał za najmłodszemi panienkami, Doroszeńko układał polowania, a że zbiory pokończone, powszechna rozmowa toczyła się o gospodarstwie. Hończarewski tylko był smutny jak zawsze, póki sobie nie dobrał towarzysza, z którymby o Apokalipsie mógł rozprawiać, zamknąwszy przed proboszczem, pilnującym aby nie bredził, a pan Pulikowski oglądał się wyszukując ktoby na niego koso spojrzał. Wyspowiadał mi się po kilku kieliszkach węgierskiego, że największe ma podejrzenie na pannę Jamuntównę, jakoby ta szkodzić mu miała upatrując w niej poprzysiężoną nieprzyjaciółkę, z powodu jak utrzymuje, że się z nią żenić nie chciał. Chorążyna była przy swym wieku zdumiewającą dla mnie, cały dzień cho-