Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
7. września.

Od kilku dni cały dom do góry nogami przewrócony, tak że moje notatki ucierpiały na tem, bom nawet wolnego nie miał wieczora, żeby się przed sobą wyspowiadać.
Jeszcześmy się byli z tą myślą przybycia pani Bulskiej nie oswoili, i myśleliśmy, że nas może minie grożący nam najazd, gdy jednego ranka, we środę, podróżna karetka najętym żydem, mocno opakowana, z jednym lokajem i służącą, zatoczyła się przed ganek, i przepyszny kamerdyner hrabinej zażądał pokojów dla pani...
Trudno sobie wyobrazić jaki się stał popłoch, bośmy tu nie przywykli wcale do takich odwiedzin, a gość zwyczajnie ubrany i uśmiechnięty, od razu do salonu wchodzi; lokaje pokazali pokoje, trzeba było wyjść komuś, ale nikt nie chciał. Panna Jamuntówna za nic się nie ofiarowała, kapitan Zbrzeski niby marszałek dworu pojechał był na rybę, pan Aleksander na polowanie, dosyć że jak zaczęli jeden do drugiego się odwoływać, sama chorążyna nareszcie powlokła się, choć ze trzy razy przeżegnawszy na tę wyprawę.
Nie zabawiła długo i wyszła w lepszym daleko humorze niż się spodziewano, mówiąc pannie Jamuntównie, że mniej straszny djabeł niż go malują. Nim zabębnili na obiad wszyscy się przez ciekawość ściągać zaczęli, i w chwili gdy pani Bulska weszła do salonu, jużeśmy w nim byli w komplecie prócz chorążego.
Tak dziwnie pięknej kobiety nie widziałem jeszcze, i choć mi się panna Krystyna wydała śliczną po naszej Andzi, a po niej niezrównanie wdzięczną panna Konstancja, wszystkieby pogasły przy tem zjawisku, na które ja przynajmniej patrzałem w zupełnem osłupieniu, a sądzę, że nie mniejsze i na reszcie naszego dworu zrobiła wrażenie.
Weszła na salon jak królowa, śmiało, z góry poglądając na wszystko, wesoła, jaśniejąca, a na podziw młoda i świeża, kobieta dosyć słusznego wzrostu, cie-