Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma godność mego państwa? Żaden z was, do wyższych powołany obowiązków, nie ma prawa rozporządzać sobą. Cześć jest wielka służyć mnie i krajowi, ale też obowiązki wielkie. Że się wam prosta jakaś podobała dziewczyna, której daliście nierozmyślnie imię żony, mają się ludzie urągać z moich jenerałów i szydzić z wychwyconej z rąk zemsty!
Nie! ja na to nie pozwolę... ona musi być ukarana, inaczej być nie może i nie będzie.
— Gdybym się podjął spełnienia rozkazów W. C. Mości — rzekł jenerał — mógłbym być posądzony o brak gorliwości, jeślibym nie potrafił ich wypełnić.
— Zrobi więc to za was kto inny! — zawołała surowo Katarzyna.
Z ukosa wejrzenie cesarzowej skierowało się na Dymitra Wasiljewicza. Rada była zobaczyć go przybitym, aby widzieć skutek swojej potęgi, urok i potęgę słowa monarszego, które w chwili zdołało człowieka zgnieść lub podźwignąć.
Spostrzegła imperatorowa, że jenerał był w istocie smutny i znękany, chciała więc okazać, jak Schillerowski Wallenstein, moc swoją rozjaśnienia tej twarzy zżółkłej i serca strwożonego i odezwała się, stając wśród gabinetu:
— A za zasługi wasze, Dymitrze Wasiljewiczu, monarchini rosyjska, która wdzięczną być umie, obdarza cię orderem św. Włodzimierza i tysiącem dusz na Białej Rusi.
Puzonów miał w oczach łzy. Przyklęknął na jedno kolano, skłonił głowę; biała pulchna i śliczna niegdyś rączka wyciągnęła się ku niemu; ucałował ją z uszanowaniem, z jakiem pobożni przyjmują Sakramenty. Imperatorowa skinęła mu głową na pożegnanie.




XXII.

Podczaszyc był jednym z tych łudzi wyżytych, na na których już nic nie czyni wrażenia, oprócz nadzwyczajności: prócz wyjątków i niemożliwych dziwactw.