Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mówiono o ks. Józefie, że równie znużony i ostygły znajdował przyjemność w towarzystwie najprostszego gminu kobiet, wcale niepodobnych do tych istot wyperfumowanych, które go śmiertelniej nudziły, im piękniejszemi i zalotniejszemi być chciały.
Podczaszyc wyszedł od księżny wojewodziny z obrazem tej piękności nadzwyczajnej, strasznej razem, która mu się przesunęła przed oczyma, jak widmo z krwawą blizną.
Dla człowieka, co nie wierzył w nic na świecie, widmo było właśnie najpożądańszem zjawiskiem. Łatwo zapalna głowa podczaszyca zapłonęła, stary młodzik oszalał. Podbudzona też była niezmiernie ciekawość tem podobieństwem Heli do wojewodziny, o której przeszłości wprawdzie szeptano niedorzeczne baśnie, ale podczaszyc wcale im nie wierzył.
Teraz przychodziła wątpliwość...
Piękność kobiety, arystokratyczne rysy, blizkie podobieństwo z wojewodziną, u której przebywała, zajęły niezmiernie podczaszyca. Chmurny wzrok, którym rzuciła nań przechodząc Hela, poruszył starego wietrznika do głębi, podniecił w nim namiętność, której się już doznać nie spodziewał.
Kobieta, która potrafi w starcu zgasłe obudzić uczucie i żądze, może zrobić z niedobitkami człowieka wszystko, co sama zapragnie.
Podczaszyc wyszedł rozmarzony...
Pierwszą myślą jego było, od kogo się tu dowiedzieć, jak wyśledzić, kto ona była?
Drugą nastręczającą się mimowoli, że z paszportami nie potrzeba było śpieszyć, gdyż to widmo zapewne z księżną wyjechać miało... W sumieniu spokojny był, zwłokę w podróży uważając za dobry uczynek: kto wie, co te kobiety same w Petersburgu spotkać mogło? Naostatek pomyślał jeszcze: jeśliby ta nieznajoma jechała z księżną, dlaczegoby on przez pamięć na kuzyna nie miał wdowie towarzyszyć?
Ognistą bywa młodość, to prawda, ale starość umie być stokroć gorętszą, bo nie ma czasu do stracenia.