Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Barani Kożuszek.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się upijesz i nie będą cię nudzili projektami do nowych praw. Mnie to pociesza, że poznałeś Loiskę... masz jakąkolwiek dystrakcyę.
Starosta zarumienił się, jak wiśnia. Hetman go wziął pod rękę i wyciągnął z sobą dalej.
— Kochany starosto — rzekł — szczerze ci powiadam, że dla samego imienia, które nosisz, interesujesz mnie. Przyjm tę przyjacielską przestrogę: nie wiąż się z tak zwanymi patryotami. To ci na całe życie zaszkodzi, zafarbuje cię. Między nimi są i dobrzy ludziska, ale oleju im w głowie brakuje. Ta budka z kart, którą chcą stawić, wywróci się, nim ją zbudują. Im się zdaje, że z pomocą mieszczan i demagogów potrafią szlachtę odrzeć z jej odwiecznych praw i rzeczpospolitę na monarchię przemienić. My się śmiejemy z tego!
— Ale w sejmie mają większość za sobą.
— Sztuczną. Zahukali dudków i posługują się nimi. Wszyscy się posunęli do jadalni.
Hulewicz inaugurował posiedzenie konceptem dosyć nieprzyzwoitym o ostrygach.
Hrabia sakramentalny przed każdem jedzeniem kieliszek wódki przypominał.
— Inne narody piją po jedzeniu — rzekł — Polacy przed... daleko rozumniej, bo jadło znajduje już gotowego na przyjęcie robotnika. Mnóstwo rzeczy rozumnych za granicą nie znają i od nasby się uczyć powinni.
— Niezawodna rzecz — odparł Hulewicz — na przykład golenia głów! Człowiek w każdym czasie gotów potem do Bonifratrów.