Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żywot i sprawy Pełki.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podczaszyna westchnęła, nawet jej to usposobienie córki wydało się dziwne. Zdaje się, że szło wielce o to, aby Pełka znowu się nie zjawił, bo ze wszystkich Jadwiga najwięcej mu okazywała przyjaźni. Trzeba więc było dopomóc Pacowi koniecznie... Sprowadzano go codziennie, chwalono niezmiernie, nudzono nim ciągle, naglono o postanowienie, sławiono czyny, wynoszono dowcip, i kanclerzyna tak zabiegała, iż faworyt jej wreszcie pół słowa, jakąś obietnicę otrzymał. Schwycić za nią i zmusić do przyśpieszenia ślubu było rzeczą matki i kuzynki.
Pełka siedział w Gołczwi jeszcze, gdy do niego stary łowczy przypłynął. Musiał się po raz dwudziesty oświadczyć podczaszynie i dostać znowu odkosza, gdyż na swą boginię był rozgniewany, i począł od tego, że ją nazwał starą babą, zalotnicą, intrygantką...
— Wystawcież sobie, — rzekł wkońcu do Medarda — córkę znowu, mimo jej woli, za gaszka kanclerzyny wydaje, słyszę już po zrękowinach, a w zapusty ślub. Porękawicznego też dostała męża sama. Pac go jej wyszukał w osobie cale przystojnego chłopa — mówię bez dwuznacznika... bo Cyrulski bodaj z chamów pochodzi, ale szlachecką ma fortunę i do jakiegoś herbu się przyczepił, zaczęła już zęby tracić, włosy smarować, marszczki na twarzy, jakby biczem smagał... bo młodszy od niej o lat piętnaście.
— Jakto wiecie z pewnością, że księżna zamąż wychodzi? — zapytał Pełka.
— Najpewniej... Pac tam siedzi ciągle i tajemnicy z tego nie czynią... całemu to światu wiadomo...
— I Jadwiga się zgodziła?
— A któż podczaszynie się oprze — zawołał łowczy.
Ludzie rozpowiadają, iż sama się z tem odzywała, że z weselem śpieszy, bo się waszmości lęka, żebyś jej córki gwałtem nie porwał.