Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wychylił duszkiem szklankę, zapalił cygaro i powitawszy Jakóba i żonę jego, zasiadł przyglądając się dawnym znajomym, piec ich wzrokiem i uśmiechem.
Baronowa ze zręcznością sobie właściwą, niby go nie widząc, niby zupełnie obojętna, choć drżała z gniewu i strachu, poczęła się sama krzątać około połączenia obiadów; małżonek ją wyręczał udając zwinnego i pełnego krzepkości młodzieńca, choć pod nim nogi dygotały. Rozumie się że dla Jakóbowstwa był grzecznym bardzo, ale o jego charakterze powstańczym nie wiedział jeszcze, boby go to było odstraszyło, widział w nim tylko to, co się zowie w języku salonów un homme du monde.
Słudzy natychmiast przenieśli z zakątka groty przygotowanie obiadowe do sali, pozsuwano stoły i wspaniałe brodo ukazało się na pierwsze danie.
Henryk widmo, siedział jak przykuty; cieszyło go, że jak cierń im w nodze zawadzał: coraz stawał się weselszym.
Tilda co chwilę uciekała się do wody postawionéj przed nią, nie śmiejąc oczów podnieść, aby szatańskiego wejrzenia nie spotkać. Baronowa paplała żywo, wiele, a w gorączkowym jéj głosie czuć było rozdraźnienie nerwowe kobiety, która