Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się wysila, i cierpi i gniewa. Pomimo chłodu i panowania nad sobą, cała była drżąca.
Baron równie nieprzyjemnie rażony został widokiem Henryka, który mu wiele dokuczył, z którym gwałtownie zerwał, którego nienawidził, ale na to był Baronem von Krieg, aby nie pokazywać nigdy co się działo w duszy. Z tytułem razem otrzymał gratiae status, chłód i dystynkcyą arystokratyczną. Kto go lepiéj znał, mógł po tém jedném poznać zakłopotanie, że mu chwilowo zasychało w gardle i silnie odkaszliwać musiał, aby przyjść do głosu.
Zanosiło się tedy na scenę bardzo dramatyczną, ale wybuchu nie można się było lękać mając do czynienia z ludźmi przyzwoitymi, którzy, jak dobrze wychowane bonończyki, nigdy w salonie żadnych się nie dopuszczają nieprzyzwoitości.
Porównanie to nie jest wcale złośliwém, nie uwłacza ono nikomu, bonończyk jest istotą szlachetną....
Podano więc brodo, ale mimo jego zalet, oryginalności zupy w któréj nie było polewki, mimo głodu po podróży, nikt apetytu nie miał, łyżki puste chodziły od ust do talerzy, dla formy. Za to rozmowa gorączkowo się ożywiała.