Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Alechem Salem.
I nastąpiła długa, straszna, grobowa chwila i milczenia. Niepotrzeba już było dalszych tłumaczeń, pułkownik Tendemann był oczywiście żydem.... Ojciec jego czy on dla służby przyjęli powierzchownie wiarę prawosławną, ale pod nią nietknięta została stara mojżeszowa. Utopieni wśród goimów, obrani z pamiątek, usiłując pozbyć się wszystkiego co mogło pochodzenie ich przypominać, zachowali na tle duszy, iskrę niedogasłą przywiązania do swojéj wiary i narodowości... tliła ona pod popiołami. Pułkownik usiadł widocznie poruszony; oczy jego się zwilżyły... Jankiel stał przed nim pogrążony w zadumie.
Miał przed sobą jednego z tych licznych odstępców jakich żydzi miliony dali wszystkim krajom w świecie — ale jeszcze zachowującego w głębi duszy uczucie przywiązania do izraelskiéj swéj matki. Na twarzy jego widać było żal, tęsknotę, gorycze przeżuwanych pamiątek... zgryzoty apostazyi. Możny, silny, przyjęty do świata zwyciężców, pułkownik płakał prawie że się rozstał i rozbratał z tą rodziną prastarą, nieszczęśliwą, do któréj krwią należał.
Długo zapewne tajone uczucie, w téj chwili za