— Nie, rzekł Henryk do teścia swojego (w kilka dni po przybyciu matki Jakóba) z tego Jakóba niepodobna będzie nigdy zrobić porządnego człowieka; zarozumiały, uparty, świata nie zna, jakiś fanatyzm talmudyczny w głowie, jakieś mrzonki reform, a przytém opinie — pojęcia.... Ja go nie rozumiem; z Polakami trzyma a jest przeciwko rewolucyi, o stosunki z wyżéj położonemi osobami niewiele dba... sam z sobą, odosobniony, dziki, i nam się na nic nie zdał i nikomu.
Nie powiem żeby był bez zdolności, jest głowa, serce aż do zbytku miękkie, ale razem wziąwszy mięszanina jakaś, dla mnie niepojęta.
— Już to ja ci powiem, odezwał się ojciec Tildy, w nim zawsze czuć tego łapserdaka, z którego ja go wywlókłem. Co ty chcesz? prosty Belfer uczył go talmudu, to na wieki zostaje... Otarł się o świat, a tego co się skorupka napiła nie stracił.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/117
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/56/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_%C5%BByd_obrazy_wsp%C3%B3%C5%82czesne._T._3.djvu/page117-1024px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_%C5%BByd_obrazy_wsp%C3%B3%C5%82czesne._T._3.djvu.jpg)