Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z Birchas (chleba szabatowego) i położył je na niem i błogosławił modląc się, a przytomni odpowiadali: Amen. Krajał potém po kawałku dla wszystkich przytomnych, a uczta się rozpoczęła wesoło i swobodniéj. Ale mimo przykazu Mojżeszowego, który w święto te wesołym być poleca, Jankiel próżno silił się na uśmiech, oko jego chmurne szukało i zwracało się ku Lii, która kręcąc się zdala posługiwała przy stole.
Uczta odprawiana wedle starego obyczaju, miała w sobie coś wielce uroczystego, religijnego, była na pół ofiarą, na pół modlitwą; niepodobną była do trzpiotowatych bankietów dzisiejszych, tu ucztowano z Bogiem... przywoływano anioły, żywiono się chlebem i wspomnieniami razem... A gdy potrawy wszystkie z kolei spożyto, zakończyła się nareście znowu uroczystą modlitwą, gdyż Jankiel nie opuścił nic, co wedle podań, dzień ten poczynający się Sabbatu uświęcić mogło. — Już się byli wszyscy porozchodzili w cichości i stół sprzątnięto zostawując na nim tylko część chlebów i wina, gdy stary zamknąwszy księgę, wyrzekł jeszcze ostatnie błogosławieństwo wieczorne:
„Panie świata, spojrzyj, oto przebaczam wszystkim tym, którzy mnie do gniewu pobudzili i nie-