— Nie, zginiemy; wszakże ofiary życia są silnym węzłem który spaja... krwią naszą zawrzemy sojusz z krwią Polski....
Gromow słuchał i dumał.
— Wszystko to bardzo piękne, mówił nieco się uspokajając, ale to są poezye, to ideały, a polityka nie cierpi uczuciowości... Polska powoli heroizmami ginie; więcéj rachuby, przebiegłości, chytrości a mogłaby być ocaloną. Dla czego w ciemiężycielach nie chciała zyskać sprzymierzeńców, gdy jéj to było łatwo? dla czego dopuściła Niemców aby oni zajęli jéj stanowisko i królowali Rosyi, dla czego nie starała się wcisnąć wszędzie, objąć nas, cywilizować, uzyskać wpływy? i z sobą liberalne wszczepić nam ideje?
Pełny był dwór, mówił daléj, ale kogoż, podłych pochlebców, dworni, lokajów waszych, a nie było mężów stanu coby się starali wnijść wyżéj i rękę położyć na sterze. Od stu lat był czas... ale wyście go zmarnowali na zabawki, balowaliście a z balów w trzewikach szliście na rewolucye...
Wasze kobiety od walca... pędziły za mężami w Sybir... krzyczeliście, pisali, wypowiedzieliście wszystkie tajemnice słabości waszéj, rząd wiedział czém was brać, w co uderzać; zwierzaliście się mu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/306
Wygląd
Ta strona została skorygowana.