Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nieprzywykły do czytania i mówienia publicznie, Jakób powiódł oczyma po zgromadzeniu, i zarumieniony począł drżącym i słabym głosem.
— Przebaczycie mi państwo, że nieśmiało otwieram usta, jest coś dziwnego w mojém położeniu żyda wśród żydów co prawie zapomnieli już iż niemi byli, przywykli się tego wstydzić i zapierać, a lepiéj znają dzieje Anglii i Francyi niżeli swoje własne, historyą Chin niż Palestyny, literaturę sanskrycką niż hebrejską.
Zarzucano nam niegdyś odosobnienie się, było ono nie naszą winą, dziśby nam można wymawiać że przestawszy być sobą, nie jesteśmy niczém jeszcze.
Z tym krajem, w którym żyjemy, połączeni z nim węzłami licznemi, jesteśmy prawie w walce i boju nieustannym, z naszą przeszłością w rozwodzie. Tę to przeszłość i poetyczne jéj utwory chciałbym wam przypomnieć. Czas jest przecież ocenić je po ludzku i co w nich pięknego, charaktery-