Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jakób na całą tę zalotną grę niewiele zważał, pozostał obojętnym.
— Nie wiem, rzekła po chwili zawahawszy się nieco Emma, ale zbierając się na odwagę — czy to jest siła krwi we mnie, ale ten Wschód mnie nęci; ulatują doń myśli moje, śnię i marzę o nim. Na nieszczęście my cośmy z żydów wyszli, bo ja się tego nie zapieram....
Jakób spojrzał na nią zdziwiony, może nie poznał, że kłamała.
— My — zmuszeni byliśmy wszystkiego naszego zapomnieć, zacierać w sobie wspomnienia. Oduczano nas czegoby uczyć należało, robiono sztuczne istoty. Kazano nam się prawie wstydzić żeśmy mieli świetną przeszłość. Ja na przykład, która wiele na nic mi niepożytecznych umiem, wcale nie znam tego co mnie najgoręcéj ciekawi...
— Na przykład? zapytał Jakób który nie posądzał ją już o udanie i poczynał się zajmować temi wyznaniami.
— Ale cicho! cicho! nuż mama posłyszy, dodała Emma kładnąc palec na ustach. Jestem ciekawą wszystkiego co nasze, co izraelskie. Prawda że już.... jestem chrześcianką, ale pochodzimy z Izraelitów, a nowy prawodawca wszak powiedział