Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Których nigdy zaspokoić nie potrafi, dodał Symon.
— Ale one same są rozkoszą, rzekł Jakób.
— Żyd, mój kochany, odparł Symon, nigdy o poezyi mówić nie powinien. Naszą sprawą, rachunek... dwa a dwa... pięć, jak mówił E... miał słuszność, gdyby było tylko cztery, oczywista strata procentu.... Ale wracam do ożenienia.
— Lepiéj może nie wracajmy do niego, szepnął Jakób.
— Ja cię będę nudził aż się musisz ożenić, rzekł Mann, nie mam już córki na wydaniu, ostatnia zaręczona, ale ci znajdę fein dziewczynę i sto tysięcy rubli posagu.
— Pomyśl tylko, dodał Symon, dziewczyna jak sobie chce, ale sto tysięcy rubli, to piechotą nie chodzi! to jeździ karetą.... i z liberyą....
— Dziękuję za karetę i za ożenienie, bronił się Jakób.
— A zatém nie masz prawa nazywać się uczciwym żydem, jesteś Meszumat, póki pod Szuppe nie pójdziesz!
Zaczęto się serdecznie śmiać.
— Ale doprawdy, kuzyn ma słuszność, wmię-