Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dnikami? Przypomnijcie sobie czém dla żydów była niewola?
— Czekajcie, przerwał Dawid — wszystko to bardzo jest piękne, ale żydzi, jak wy sami mówicie, muszą trzymać swoje prawo, a prawo nakazuje nam, żebyśmy siebie i narodu swojego bronili... Naszym interesem nie jest iść z nimi.
— Jakże, zkąd wy to wiecie? spytał Jakób, możecież wyprorokować przyszłość? Wierzcie mi, nigdy taka wielka niesprawiedliwość jaka się stała narodowi temu, nie może trwać niepomszczona wieki. Bóg dopuścił karę na naród ten za grzechy jego, ale miara téj kary się wypełnia, czara już łez ich i czara krwi ich po brzegi pełna... Przyjdzie sprawiedliwości dzień, bądźmy w tym dniu sądu strasznego lepiéj z tymi, co mieć będą za sobą miłosierdzie Boże, niż z tymi, na których paść musi pomsta Boga...
— O! o! zawołał Dawid, pozwólcież się i mnie zapytać, zkąd wy to wiecie? duchem proroczym? czy policzyliście grzechy tego narodu pogańskiego? a co myśmy cierpieli od nich! i ile jest winy niezmazanéj na tych niewiernych!!
— Dawidzie, przerwał Jakób, nie zapominajcież iż grzechu wieków, wspólnego wszystkim lu-