Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiek to był spokojny, bogobojny, lubiący swe księgi i nie bardzo umiejący dozierać ziemskiego interesu, któryby bardzo szedł źle, gdyby go w tém nie wyręczała matka nasza. Była ona drugą żoną Joela ojca mego. Pierwszą stracił rychło i nie miał z niej tylko jednego, już dorastającego syna, gdy ja na świat przyszedłem. Joel stary był posępny, milczący, zamknięty w sobie, zadumany; myślał o nieziemskich sprawach i wzdychał tylko nad tém, że się ich rozpamiętywaniu całkiem nie mógł poświęcić. Szanowano go powszechnie z nauki, ale w rodzinie ubolewano nad nieudolnością do handlu i robienia pieniędzy, które były u nas kwestyą życia.
Jest i było dawniéj u żydów tradycyjnym obowiązkiem zbieranie grosza, dziwić się temu nie potrzeba. Egoizm ten musiał się rozwinąć początkowo nie skutkiem charakteru narodu; ale jego położenia i życia warunków. Żyd długo był istotą wykluczoną ze społeczeństwa, któréj żadne prawo nie przysługiwało; dawano żydom przywileje drogo okupywane, ale sądy, rządy, duchowni, władze w każdéj chwili odwołać je, zawiesić lub całkiém mogli nie spełniać.... Gdzież się było skarżyć? komu użalić?