Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale rób, proszę, co ci się zamarzy, przerwał gospodarz, byleby ci z tém było dobrze.
— Szedłem spiesznie, bardzo spiesznie, rzekł młody chłopak, dni kradnąc sam przed sobą... wstawałem rano, w dzień jakoś zasnąć mi było trudno... teraz po trochę obfitszym pokarmie, mimowolnie oczy mi się kleją... napojony, syty, straciłem resztę sił
— Więc do łóżka!.
— A wy?
— O! ja... to co innego! pójdę jeszcze miasto zobaczyć jak wygląda wieczorem, przeszkadzać ci nie będę. To mówiąc podał mu rękę, wziął laskę i kapelusz podróżny i wyszedł spiesznie. Jak bezwładny padł na posłanie młody chłopak i ledwie głowę doń przyłożył, zasnął twardo. Młodość ma tę siłę potężną do odzyskiwania strat poniesionych; w starości znużenie już jest tylko trawiącą gorączką bez pragnień, bez żądzy, bez odrodzenia....
Ryk straszliwy osłów w porcie, których stu na raz odezwało się pod oknami przybyłych, zbudził nareszcie z głębokiego snu młodego podróżnego, który z razu opamiętać się nie mógł gdzie się znajdował. Otworzył oczy, obejrzał świeże i piękne posłanie, nie mógł pojąć jak się w tak czystém i sto-