Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

leźli się od progu wśród kataklyzmu tłumoków, pak i skrzynek; Moskal układał papiery i książki swoje, Włoszka kończyła rachunki.
— Do widzenia! zawołano od progu.
— Do widzenia! na tym lub na tamtym świecie.
Adio! adio!
W chwili gdy się co najspieszniéj cofali aby nie stać się natrętnymi, piękna Włoszka skinęła na Iwasia i odciągnęła go na stronę.
— Wracasz więc pan do Warszawy, rzekła po cichu, pamiętaj pan o com prosiła, spytaj tam o mnie... ja może będę się tam potrzebowała widzieć z panem... dziś mu nie mogę powiedzieć nic więcéj. Lucia Colomi! zapamiętaj pan nazwisko! w teatrze wiedzieć o mnie powinni.
Iwaś spojrzał na nią dziwnie, badająco.
— A towarzysz pani? zapytał.
— Kto? Gromów?
— Tak jest.
— To dawny dobry mój przyjaciel, rzekła, ale nie wiem, czy w téj podróży będzie mi mógł towarzyszyć... to zależy... Wątpię... nie ma nic pewnego.... A więc, dokończyła żywo, przypominam panu, że nie ja jemu, ale pan mnie możesz