Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale przejdźże się choć chwilę z nami, rzekł uprzejmie.
— Służę państwu, odparł Jakob, tylko moje towarzystwo pożegnam.
To mówiąc, szepnął Iwasiowi, który go z oka nie spuszczał aby wytłumaczył towarzystwu że się oddalić musi, prosząc razem aby nań poczekał, i poszedł z tajemniczą parą ową, powszechną obudzając ciekawość.
— Ah! zawołała Włoszka dowiadując się od Iwasia że mu oczekiwać kazano... ja tu także choćby do późnéj nocy poczekam, aby się dowiedzieć co są ci państwo, kto jest ta piękna śpiewaczka i czybym jeszcze kiedy głosu jéj usłyszeć nie mogła... albo nie, przerwała nagle spojrzawszy na towarzysza. — Gdzie panowie stoicie? spytała Iwasia.
— My, w hotelu Federa.
— Wybornie, jesteście o dwa kroki odemnie, od hotelu francuzkiego, czekaj pan na swojego towarzysza i przyprowadź mi go koniecznie na herbatę. Ja bodaj do północy wyglądać was będę... choćby i do rana, jestem ciekawa, mam do tego prawo... jako kobieta....
To mówiąc obróciła się do Francuza i Włochów