Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale jeśli pani rozkaże ja gotów jéj jestem towarzyszyć na koniec świata! wybuchnął zapalony wielbiciel.
— Jużciż chyba pan żartujesz, a ja żartów tego rodzaju nie lubię! odezwała się Lucia surowo... bądź co bądź, towarzysza znajdę...
— Co za szkoda, że tak dzika! rzekł w duchu natręt.
Moskal milczał zadumany nie mięszając się wcale do rozmowy.
— Jestem bardzo ciekawa Polski i Rossyi, poczęła przychodząc do siebie Colomi — mówią że Polacy i Rossyanie czują i lubią sztukę, że są namiętnymi niekiedy diletantami...
— Była na to chwila — odezwał się żyd. Co się dzieje w Rossyi, nie wiem, tam, przepraszam przytomnego, więcéj się kochano podobno dotąd w artystkach niż w sztuce... W Polsce dziś wszystko pochłonęło jedno uczucie, dziś tam wre w kotle gotująca się przyszłość. Czarownice Shakespeara skwarzą ją na rozdrożu czy aniołowie w niebiosach, — Bóg tylko wie, ale jak szeroka Polska... no... i moskiewskie Państwo — od Warty do morza Lodowatego, do Kaspii i Amuru, drga ziemia, biją serca, gotują się walki, bój — coś strasznego