Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

woń tylko co rozkwitłéj róży — jakże się nią nie napawać?? Ale i pani, dorzucił Jakób, zgubiłaś gdzieś jednego z towarzyszów?
— A! prawda! odezwała się Lucia. Il Conte.
— Zgadłem! rzekł Iwaś z cicha...
Il Conte... zdaje mi się o południu miał wyruszyć do Spezyi.
— Wczoraj nam wszakże nie wspominał o tym zamiarze...
Moskal odwrócił się patrząc na morze, którego ztąd bardzo niewiele widać było.
Włoszka uśmiechała się dziwnie, zakrywając usta wachlarzem, aby uśmiech może uwydatnić jeszcze.
— Prawdziwie nie wiem... nie wiem co się z nim stało! miał wyjechać... Gotowabym go posądzić — jeśli mam prawdę powiedzieć, że się trochę uląkł swoich ziomków, bo wczoraj bardzo jakoś boleśnie nad tym wypadkiem spotkania utyskiwał. Może mi panowie powiecie, dodała... Co to jest za kraj ta Galicya? Młody człowiek ciągle powtarzał że nie jest Polakiem, że nie jest także Austryakiem, że jest Galicyaninem.
Iwaś i Jakób uśmiechnęli się do siebie ale nic nie odpowiedzieli.