Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żeliga tom II.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gim żalem była zdjętą; czuła ona, że bez matki sierotą samą biedną będzie na świecie. Achinger sprawił pogrzeb wspaniały, gromady ze wszystkich wsi sąsiednich zeszły się na stypę... ale od tych dni żałoby i w życiu i w domu małżeństwo wielce się zmieniło. Małżonek trochę się lękał matki, szanował ją mimowolnie, słuchał chętnie, córka też miała w niej doradcę i przyjaciela: dopiero po śmierci Maciejowej okazało się, jak ona była potrzebną na świecie.
Rózia posmutniała, tęsknota jakaś chmurna, dziwna owładła nią, całe dnie siadywała w oknie słuchając pieśni wiejskich, gwaru wioski. Mąż znajdywał ją często płaczącą, chciał ją wprowadzić w szlacheckie towarzystwo, ale tu ją i jego karmiono tak gorzko, że wytrwać nie mogli. Nie miała więc Rózia nikogo, a że Achinger nie był zabawny, zgryźliwy, nudziarz i gdera, życie się wlokło ciężko, łzami oblewane.
Nie kłócili się, bo Rózia na to nie miała odwagi, wolała się wypłakać, ale mąż za łzy gderał, za wesele łajał, nic mu się nie podobało; spokoju nie dał, musztrował, często słowem nierozważnem obraził: był nieznośny. Żona jedyny ratunek widziała w milczeniu, tak ją nauczyła matka, nie odpowiadała nic, a pokora ta zamiast rozbroić jątrzyła dziwaka; wkrótce te potoki słów, które na nieszczęśliwą wylewał ofiarę, jak po skale zaczęły spływać po odrętwiałej kobiecie. Myślą, sercem, tęsknotą uciekała od tego cierpienia, broniąc mu się obojętnością rozpaczliwą. Mąż krzyczał, milczała; gniewał się, uśmiechała; groził, nie uważała; ale koniec końcem musiały się tą walką niecierpliwą siły jej wyczerpać. Od niemożliwego życia zewnętrznego, Rózia schroniła się w głąb duszy, zamykała się z krosienkami w pokoiku i tam albo płakała, albo śpiewała tęskno, albo dumała tak, że czasem ją zszedł Achinger i musiał po grubijańsku huknąć nad uchem, aby ją z tego snu na jawie przebudzić.
I w tem skorzystała z nauk matki pani Achingerowa, że jakkolwiek źle jej było w domu, starała się